Wszystko o polisie dla szefa

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2012-11-21 00:00

Ubezpieczenie OC członków zarządu jest drogie, a wypłata odszkodowania to rzadkie zjawisko. Ale społeczeństwo mamy bardziej roszczeniowe, a odpowiedzialność zarządu jest coraz szersza

Niegospodarność albo podejmowanie błędnych decyzji przez zarząd czy też radę nadzorczą mogą powodować straty spółki albo roszczenia ze strony osób trzecich. Zabezpieczeniem na wypadek takich sytuacji może być ubezpieczenie OC członków zarządu (D&O). Czy na pewno dobrym?

Drogie i rzadko uruchamiane

Polisy D&O mają swoje wady. Przede wszystkim niewiele firm na taką polisę stać. Stawki sięgają 1-3 tys. zł za każdy milion sumy gwarancyjnej i 4-8 tys. zł w przypadku podwyższonego ryzyka roszczeń.

— Ale nie ma na rynku dwóch polis D&Oo identycznych parametrach. Każda jest indywidualnie konstruowana pod potrzeby, możliwości i warunki danej firmy — zastrzega Aleksander Chmiel, broker z STBU.

— W skrajnych przypadkach koszty takiej polisy mogą wynieść kilkaset tysięcy złotych, a nawet ponad 1 mln zł — twierdzi Robert Woźniak, dyrektor Działu Ubezpieczeń Financial Lines w Chartis Europe. Do tego, jak każde ubezpieczenie, zawiera wyłączenia, które mogą potem zaskoczyć odmową wypłaty odszkodowania. Np. polisa nie zapewni ochrony w przypadku umyślnego działania czy złamania prawa przez członka zarządu. Ale również bez tego wypłaty odszkodowania z takiej polisy to dość rzadkie zjawisko. Jednym z powodów jest to, że w przypadku roszczeń ubezpieczyciel dokłada wszelkich starań, żeby ubezpieczonego wybronić.

— Zdarzają się oczywiście przypadki, kiedy roszczenie zostaje zaspokojone z polisy. Częściej jednak udaje się członka zarządu wybronić — przyznaje Robert Woźniak.

Ponadto udowodnienie winy wcale nie jest proste. Zwykle takie sprawy kończą się w sądzie. Ubezpieczycielowi z wiadomych względów zależy na obronie ubezpieczonego. Nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, że to jest wada tej polisy.

Lojalność popłaca

Warto jeszcze wspomnieć o triggerze ubezpieczenia D&O, czyli czasowym zakresie ochrony. Standardowo taka polisa oparta jest na tzw. claims made.

— Czyli ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność, o ile roszczenie do ubezpieczonego zostało zgłoszone po raz pierwszy w okresie ubezpieczenia — wyjaśnia Sylwia Kozłowska, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń OC w Gras Savoye Polska. Ale na czasowy zakres ochrony składają się również inne elementy, np. dodatkowy okres na składanie roszczeń, data retroaktywna, data początkowa, okoliczności przerywające ochronę itd. Robert Woźniak tłumaczy, że generalnie nieprawidłowe działanie członka zarządu może zostać popełnione kiedykolwiek w przeszłości, o ile przy zawieraniu umowy ubezpieczenia nie była dostępna wiedza o roszczeniu lub okolicznościach, które mogłyby do niego doprowadzić. Jeżeli klient decyduje się na odnowienie polisy u tego samego ubezpieczyciela, uruchamia się dodatkowy okres na składanie roszczeń, który wynosi 3 lata wyłącznie za nieprawidłowe działania wyrządzone przed wygaśnięciem nieodnowionej polisy.

Jeśli ubezpieczenie zostanie odnowione u innego ubezpieczyciela, to on od tej pory będzie odpowiadał za wszystkie wnoszone roszczenia. Wszystko jednak zależy od ubezpieczyciela.

— Ze względu na ryzyko może nie zgodzić się na pokrywanie tzw. okresów poprzednich, może też za dodatkowy okres zgłaszania roszczeń zażądać dodatkowej składki albo go skrócić czy też wydłużyć — mówi Robert Woźniak. Wniosek z tego jeden — lepiej pozostać wiernym jednemu ubezpieczycielowi.

— Lojalność w tym przypadku popłaca, jak w rzadko którym innym rodzaju ubezpieczenia. Ciągłość ochrony zapewnia niezmienność warunków — zauważa Sylwia Kozłowska.

Obrona to też koszty

Pomimo pewnych wad ubezpieczenie D&O posiada też plusy. Nie bez powodu kosztuje tak wiele. Ma chronić zarząd przed roszczeniami akcjonariuszy czy innych osób trzecich poszkodowanych wskutek złych decyzji. Bez takiej ochrony członek zarządu, który podjął decyzję powodującą roszczenie, odpowiada nie tylko całym swoim majątkiem, ale także dobytkiem współmałżonka, a roszczenia mogą zostać przeniesione również na spadkobierców. Same koszty obrony mogą pociągać za sobą spore wydatki. I tutaj też przydaje się polisa.

— Nie można lekceważyć ochrony prawnej w przypadku D&O.Ubezpieczyciel, również w swoim interesie, powinien zaangażować najlepszych prawników, zwiększając szansę na wybronienie członków zarządu. W takiej sytuacji zarząd i ubezpieczyciel płyną na tej samej łodzi — tłumaczy Weronika Chmielewska, dyrektor biura w PWS Konstanta.

— Uruchomienie polisy to też obrona członków zarządu i koszty z tym związane, choćby nie zakończyły się wypłatą odszkodowania — wtóruje jej Sylwia Kozłowska. Tak więc polisa OC członków zarządu może dać poczucie bezpieczeństwa zarządowi i pozwolić mu poczuć się pewniej przy podejmowaniu decyzji. To istotne szczególnie dzisiaj, kiedy społeczeństwo mamy coraz bardziej roszczeniowe i uświadomione w tym zakresie, czemu sprzyjają zmiany w prawie.

— Nowe regulacje nakładają coraz to nowe wymagania na członków zarządu i rady nadzorczej. Traktowani są obecnie jako profesjonalni menedżerowie, którzy powinni ponosić pełną odpowiedzialność za swoje zawodowe decyzje i czyny. Tej zmianie stosunku do odpowiedzialności towarzyszy większa liczba spraw sądowych przeciwko członkom władz spółki — twierdzi Aleksander Chmiel.

Polisa D&O doskonale sprawdza się również jako element uwiarygadniający w oczach inwestorów. Można mieć tylko wątpliwości co do sytuacji, kiedy na błędnych decyzjach zarządu traci sama firma, która przecież pokrywa koszty ubezpieczenia OC swojego zarządu.

— W 90 proc. obsługiwanych przez nas roszczeń roszczącym jest sama spółka — mówi Robert Woźniak.

Ale D&O w takiej sytuacji swoją funkcje spełnia. — Jest to zabezpieczenie osób fizycznych, a nie osoby prawnej. Firma ma inne możliwości chronienia własnych interesów — mówi Sylwia Kozłowska.

Jeśli jednak wina członka zarządu będzie ewidentna i uda się ją udowodnić, z odszkodowaniem nie powinno być problemu. W przypadku braku polisy firma miałaby jeszcze marniejsze szanse na zaspokojenie się z prywatnego majątku prezesa.

Miliard od jednego brokera

D&O na Zachodzie jest popularne, u nas ciągle jeszcze nie. Ale to się zaczyna zmieniać. Eksperci z branży szacują, że polisę D&O w Polsce posiada obecnie kilka tysięcy menedżerów krajowych firm.

— W 2011 r. liczba ubezpieczeń OC członków organów spółek kapitałowych mogła się zwiększyć o kilkanaście procent. Za pośrednictwem samego STBU zawarto w ub.r. umowy tego ubezpieczenia na łączną sumę ponad 1 mld zł — mówi Aleksander Chmiel. Również Chartis zauważył wzmożone zainteresowanie tego typu polisami.

— Oceniamy, że ok. 80 proc. nowych klientów to tacy, którzy polisę D&O kupili pierwszy raz — mówi Robert Woźniak.

Co więcej, jego zdaniem takimi polisami interesują się również małe i średnie firmy.

— Duży procent wzrostu w 2012 r. został osiągnięty polisami zaoferowanymi małym i średnim przedsiębiorcom. Rynek dużych firm jest w Polsce dość ograniczony ilościowo, poza tym na ogół są one objęte polisą zagranicznej spółki matki, a do tego zarządy polskich firmy często żyją w iluzji nietykalności — tłumaczy Robert Woźniak. Zdania są jednak podzielone.

— Grupą najczęściej dopytującą się o polisy D&O są przedstawiciele dużych firm czy korporacji, choć i zarządy średnich firm zaczynają dostrzegać potrzebę posiadania takiej polisy. W mniejszych firmach nadal często pokutuje przekonanie o konieczności minimalizacji kosztów, w tym kosztów ubezpieczenia — twierdzi Sylwia Kozłowska.

D&O w pigułce

Kogo ochroni?

Osoby na kierowniczych stanowiskach (ubezpieczeni) i samą firmę (ubezpieczający) przed roszczeniami akcjonariuszy lub udziałowców, a także osób trzecich poszkodowanych wskutek uchybień zarządu.

Plusy polisy

pokrywa szkody spowodowane uchybieniami zarządu, w przypadku kiedy udało się udowodnić winę konkretnych osób pokrywa koszty obrony osób z zarządu, w stosunku do których pojawiło się roszczenie stanowi element uwiarygadniający w oczach inwestorów

Minusy polisy

wysoki koszt ubezpieczenia rzadkie wypłaty odszkodowania, ze względu na trudności udowodnienia winy członka zarządu, w stosunku do którego pojawiły się roszczenia standardowo ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność, o ile roszczenie zostało zgłoszone w okresie ubezpieczenia

Koszty

1-3 tys. zł rocznie za każdy milion sumy gwarancyjnej i 4-8 tys. zł w przypadku podwyższonego ryzyka roszczeń